Wiele osób kupuje na raty, zaciąga pożyczki, a potem spłaca zobowiązanie, nawet przez 5 lat. Niektórzy dobierają kolejny kredyt, decydują się na konsolidację. Czas spłaty jeszcze się wydłuża i tak bez końca. Tymczasem pieniędzy ubywa, zarobki wydają się jakby mniejsze. Zbliżają się wakacje, a w portfelu pusto. To może zaciągnąć kolejną pożyczkę, żeby dać sobie choć odrobinę oddechu? Tak właśnie wpada się w spiralę zadłużenia.
Potrzeba natychmiastowej gratyfikacji
Na odczuwaniu psychologicznego przymusu bezzwłocznego nagradzania się jest oparty cały biznes kredytowy. Banki doskonale zdają sobie sprawę z tego, że większość ludzi nie potrafi odraczać przyjemności. Chcą już tu i teraz korzystać z życia. Za wszelką cenę. Tym bardziej, że tak robią inni. Sąsiad kupił nowe auto, koleżanka z pracy pojechała z tym swoim na Bali. No to ja też muszę się pokazać, a jak nie mam pieniędzy, to bank mi da. Spłatą trzeba się będzie martwić dopiero później.
Długotrwałe konsekwencje
Niestety to „później” rozciąga się na długie lata i bardzo negatywnie odbija się na finansach osobistych. Raty trzeba spłacać chcąc nie chcąc. Bo inaczej bank upomni się o swoje. Doliczy kary, odsetki, w skrajnych przypadkach przyśle komornika. To skutecznie mobilizuje większość osób do przestrzegania terminów spłaty. Gorzej, kiedy wyniknie nieprzewidziana sytuacja i zabraknie pieniędzy na ratę kredytową. Wówczas robi się naprawdę nieciekawie.
To pierwszy powód, dlaczego kredyty rujnują finanse osobiste. Wydawanie więcej niż się posiada nie sprzyja oszczędzaniu. Przeważnie osoby zadłużone, nie dysponują rezerwą na tzw. czarną godzinę. Kiedy tracą pracę lub spotyka je jakieś losowe nieszczęście, są na to kompletnie nieprzygotowane. Oznacza to dla nich prawdziwą tragedię, bo nie tylko nie mają za co przeżyć, w dodatku ciążą na nich zobowiązania kredytowe.
Mało kto bierze to pod uwagę w momencie zaciągania kolejnej pożyczki. Myśli się tylko o nagrodzie, o przyjemności wynikającej z realizacji jakiegoś drobnego marzenia. Tymczasem duża część kredytów nie może zostać spłacona. Banki oczywiście na tym żerują. Mogą wówczas zarobić jeszcze więcej. Ściągają odsetki karne, doliczają wysokie kary, a w skrajnych sytuacjach zajmują majątki dłużników.
RRSO!
Weź pożyczkę, to tylko 1% w skali roku. Czyżby? Potem okazuje się, że jeszcze jest prowizja, jakieś dodatkowe opłaty manipulacyjne, a 1% jest z gwiazdką i dotyczy jedynie osób po 95 roku życia. Człowiek uzmysławia sobie, że RRSO czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania wynosi 15%, a to wcale niemało. No ale jak już się powiedziało „A”, to trzeba powiedzieć „B” i mimo wszystko zaciąga się kredyt.
To właśnie poprzez stosowanie tego typu manipulacji banki oraz inne podmioty, często wręcz lichwiarskie, wplątują naiwnych w kosztowne pożyczki. Odsetki kredytowe to pieniądze, które oddaje się za darmo. Dlatego są tak bardzo niekorzystne z punktu widzenia finansów osobistych. Przecież chodzi o to, by gromadzić środki, a nie pozbywać się ich w bezsensowny sposób.